01.07.2005 :: 08:27
Najgorszy Dzień w moim Życiu Czasem czas zatrzymuje sie w miejscu.. czasem gna do przodu... Tylko nie zawsze jak my chcemy... nie zawsze potrafimy go zatrzymać w odpowiednim miejscu... Wczoraj... wczoraj miałam takie chwile, każdy kto stałby z boku to stwierdziłby, że są one niczym... że to "stoi na porządku dziennym" ale dla mnie... dla mnie tak nie było... I może po części ta prostota chwili tak mnie urzekła... tak mnie zafascynowała... Leżałam na jego kolanach... wtulona w ciepło ud... dookoła ogrzewało mnie świecące słońce i jego ciepłe dłonie... Już od kilku dni nie spałam tak dobrze... czułam się taka bezpieczna, jak zawsze gdy jest przy mnie... Tak bardzo chciałam zatrzymać tamtą chwilę, a nie potarfiłam... Chciałam, żeby trwała wiecznie, żebym zawsze mogła czuć się bezpiecznie... Ale nie zawsze tak jest... Czasem gdy jestem sama, wspominam "stare" czasy, i ronię łęzki nad miomi błędami... I teraz nie iwem co bym zrobiła... gdyby w danej chwili ktoś mi powiedział: "nie wiąż się z tym chłopakiem, bo jest złym człowiekiem" - to pewnie i tak bym nieuwierzyła, bo Damian taki nie jest... Ale kiedy przypominam sobie tą samą chwilę z półtora roku wcześniej... to o ile pamięć mnie nie myli to powiedziałam tak samo... I wtedy też mówiłam "Marcin nie jest taki" , a jednak był. I nie tylko taki, a nawet i gorszy...Chwilę, których nie chcę pamiętać ostatnio co raz częściej wracają do mojej pamięci... Może to przez jeden dzień? Kiedyś jak jeszcze byliśmy razem coś sobie obiecaliśmy... "nie ważne jak będzie, nie ważne czy się pokłócimy, czy będziemy razem, czy całkiem z kim innym. Obojemy przyjedziemy na Stawy 7.VIII ... co by się nie działo" ale ja myślę, że jednak za dużo się wydarzyło... a ten człowiek najprawdopodobniej nie zdaje sobie sprawy jaką mi krzywdę zrobił... coś co utkwiło tak strasznie w pamięci, czego wymazać nie potrafię... A o czym tylko czasem zapomninam... Pamiętam jak dziś jego niektore słowa: "widzisz będzie jak mi się umarzyło... tyle się męczyłem... tyle starań zabiegań... teraz się uda... kocham cię... no dalej ... rób co masz robić... wiesz Ona zawsze była w tym lepsza... zawsze przychodziłem brała do reki i robiła co ma robić w 2 min, a ty nawet tego nie potrafisz... Ja nie wiem.. jesli ktos cie kiedys zechce to mu wspolczuje.." Resztę pamiętam choć jak przez mgłę... może to to wino... może nie chchiałam pamiętać... i tylko moje słowa "ja chyba nie chcę , nie. nie chce." a dalej totalna obojętność ... łzy w oczach... zaciśniete zęby i "niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba" i nawet wtamtej chwili kochałąm tego człoiwieka... i obce mi były słowa nienawiść... nie pamiętam co było dalej, nawet nie wiem jak wróćiłam do domu... O tamtego momentu po raz pierwszy bałąm się mężczyzny... bałąm ale stałąm się silniejsza. Wiedziałam, że już nigdy nie będę obojętna, i czasem mam takie chwile, że cos mi się przypomina, jakaś sytuacja jest podobna do tamtej i wtedy, złoszczę się, wychodzę, krzyczę , aż w końcu płacze... ale nie jestem obojętna... Ale wtedy Damian jest przy mnie... Przytuli choć wydaje sie ze tego nie potrzebuję. 5 miesięcy razem, a ja mu dopiero nie dwno opowiedziałam wszystko do końca, jak naprawdę wyglądał mój pierwszy raz... Kiedyś już próbowałam... Kiedyś bardzo chciałam, żeby zapytał... "to przeszłośc. To sie nie liczy." ALe dla mnie było to coś więcej coś, przez co nie mogłam brnąć w przyszłość. I On już wie wszytsko co mogłam powiedzieć... wszystko co przeszło mi przez słowa, i dopiero teraz wiem, że dzieki niemu zapomnę, z jego pomocą... Bo sex z Nim jest inny, bo życie przy Nim jest inne, bo miłość jego jest inna - prawdziwa. Bo jego kocham i przy nim życia się nie boję... Kocham Cię Damian!!